Nowości produktowe

art bg v2

Podłogi z pazurem. Gotowe na każdą rolę w Twoim życiu

 

Jawor-Parkiet startuje z długofalową kampanią,  w której wystąpią ambasadorzy marki Edyta i Cezary Pazurowie.

 

Naturalne jest piękne!

Coraz chętniej w prasie i mediach społecznościowych wracamy do naturalności. Pokazuje to, że jesteśmy zmęczeni wyidealizowanym wizerunkiem, z którym trudno się utożsamić i który prowadzi do zbyt wysokich wymagań względem siebie oraz kompleksów. Kampania Jawor-Parkiet „Podłogi z pazurem” zrywa z utopijnymi ideałami, ma uwalniać role społeczne, pozwala wychodzić ze stereotypów i utrwalonych schematów. Bo tacy są też ambasadorzy. Są domatorami, są aktywni w biznesie i show-biznesie, uprawiają sport, gotują i podróżują.

 - W przygotowanych kreacjach odbiorcy będą mogli obserwować Cezarego i Edytę w ich codziennych obowiązkach i przyjemnościach. Każdy z nas, tak jak oni, czy to w pracy czy w życiu prywatnym, wchodzi w różne role. A podłoga Jawor-Parkiet stanowi dla tego odpowiednie tło – mówi Grzegorz Sadowski, dyrektor ds. marketingu i rozwoju sieci sprzedaży Jawor-Parkiet.

Podłogi gotowe na każdą rolę w Twoim życiu

Niezależnie od wieku czy statusu, każdy z nas wchodzi w różne role społeczne. Jesteśmy aktywni w biznesie, jesteśmy żonami, mężami, mamy pasje, dzieci i przyjaciół. Pracujemy, ale lubimy też chodzić na imprezy i cenimy odpoczynek w domowym zaciszu.

 – Kampania „Podłogi z pazurem” niesie ze sobą przekaz, że podłoga Jawor-Parkiet jest intuicyjnym wyborem dla każdej osoby z charakterem. Przez ten „charakter” rozumiemy zainteresowania, styl życia. Bo to one determinują wybory, jakie podejmujesz. Przez wystrój domu, samochód, sport, który uprawiasz – wyrażasz też siebie. Podłoga Jawor-Parkiet może towarzyszyć ci w życiu bez względu na rolę w jaką obecnie się wcielasz – dodaje Janusz Gawiński, dyrektor generalny Jawor-Parkiet.

Wybierasz jak czujesz

Każdy z nas jest inny. Każdy też lubi coś innego. Jedni kochają glamour – eleganckie wnętrza gotowe na celebrowanie specjalnych chwil. Inni wiejską sielankę w stylu country. W tych przestrzeniach: jemy, gotujemy, pracujemy przy komputerze, organizujemy imprezy, bawimy się z dziećmi i zwierzętami, czytamy w ciszy książkę. A podłoga Jawor-Parkiet jest gotowa na to wszystko. W szerokiej ofercie producenta podłóg drewnianych każdy znajdzie coś dla siebie! Od klasycznych parkietów i desek przez eleganckie podłogi Chevron i Luxury, aż po charakterne, ręcznie stylizowane podłogi z Retro Collection.

Podłogi Jawor-Parkiet są nie tylko piękne, ale też wyjątkowo trwałe, a także w pełni ekologiczne. Bezpieczne dla człowieka i środowiska, w całości składają się z surowców naturalnych, a do ich zabezpieczenia producent wykorzystuje przełomową powłokę Fusion Hybrid oraz wyłącznie lakiery i oleje bez rozpuszczalników i szkodliwych substancji. Wszystko to z troski o środowisko, ale przede wszystkim o satysfakcję konsumenta.

 

On – wybitny aktor, znany z wielkich ekranów i kultowych ról filmowych. Ona – prawdziwa bizneswoman, menadżerka męża, prowadząca własny interes. Choć jako para od lat funkcjonują w show-biznesie, to od zawsze wyznaczając jasne granice. Jak każdy z nas, na co dzień wcielają się w różne role społeczne, łącząc zawodowe obowiązki z tymi względem rodziny.

W rozmowie z Jawor-Parkiet Edyta i Cezary Pazurowie zdradzili, jacy są w domowym zaciszu, co ukształtowało ich postawy względem świata i ludzi oraz jak radzą sobie z wyzwaniami dnia codziennego.

Dom, dzieci, aktorstwo i biznes - jak łączycie te różne role w swoim życiu, by nie zwariować?

Czarek: Jak robisz film czy grasz w teatrze, no to wiadomo, że dzieło składa się z wielu ról. Tak samo jest w orkiestrze. Orkiestra symfoniczna to jest wiele instrumentów, a jednak wszystkie grają tę samą melodię. Dokładnie tak samo jest w życiu. My gramy różne role w naszym życiu, ale zawsze gramy do jednej bramki i to jest zawsze ten sam spektakl. My jesteśmy rodziną i dzielimy się obowiązkami. To jest taka tajemnica matematyczna. Im bardziej potrafisz się z drugą osobą dzielić, tym szybciej się wszystko dookoła mnoży. My dzielimy się naszymi obowiązkami i nasze role muszą się ze sobą zgrać, muszą stanowić jedno dzieło.

 

Czy macie w domu taki podział, że jest pole Edyty i pole Czarka? Czy raczej elastycznie w tej przestrzeni funkcjonujecie? Kto da radę ten ogarnia?

Edyta: Raczej Elastycznie. To jest tak, że my mamy wolne zawody i jak Czarek ma więcej czasu, a ja więcej zadań w związku z firmą lub prowadzeniem jego zawodowych spraw, to wtedy Czarek opiekuje się dziećmi. No a jak on jest na planie albo w teatrze lub musi uczyć się tekstu, to ja przejmuję obowiązki. Nie robimy sobie z tego problemu, 15 lat jesteśmy razem i to działa.

Czarek: Ale jest taki podział techniczny.

Edyta: Techniczny tak. Ja lepiej ogarniam drukarkę i skaner, to na pewno 😊.

Czarek: Też lepiej ogarniasz wiertarkę i śrubokręt. Chociaż pochwalę się, że ostatnio naprawiłem światło w salonie i w okapie. Ale rzeczywiście Edytka jest osobą, która wydaje rozkazy. Ten plan, według którego działamy, jest dziełem Edytki i mi odpowiada. Ja jako aktor, mam gdzieś wpisane w genotyp, że lubię dostać zadanie. Na planie reżyser daje zadanie, w teatrze też reżyser daje zadanie. Masz odpowiedni tekst i musisz się w tym odnaleźć. Pasuje mi, że w życiu też działamy zadaniowo. Edyta jako osoba młodsza ma ciekawszą perspektywę niż ja, ma głowę wciąż pełną pomysłów na przyszłość. Ja bardzo chętnie poddaję się tej roli i tę rolę wykonuję. Powiem szczerze, że gdybym miał wymyślić coś nowego do naszego domu, to miałbym z tym duży kłopot. Wolę, żeby to zrobiła Edytka – ona świetnie się w tym sprawdza. Jeżeli miałbym coś ruszyć do przodu, na pewno konsultowałbym to z Edytą, niż robił coś wyłącznie na własną rękę.

Zawód artysty kojarzy się z działaniem spontanicznym i kreatywnością…

Czarek: Jestem kreatywny w ramach obowiązków.

Edyta: Tak, ta kreatywność nie wykracza poza progi pracy. Nie wkracza do domu.

Czarek: To jest dokładnie tak, jak z definicją czegokolwiek. My jesteśmy fanami „Mini wykładów o maxi sprawach” Leszka Kołakowskiego. Profesor, np. w definicji wolności mówi, że wolność musi mieć granice, bo inaczej byłaby anarchią. I my sobie te granice naszej wolności, możliwości też jakoś określamy. Określa to nasz status społeczny, nasze dochody. Jesteśmy oczywiście marzycielami i staramy się to rozwijać jak najbardziej. Ja jestem marzycielem pragmatykiem. Marzę w kategoriach swego portfela, swoich możliwości, nie są to takie marzenia, które się nie spełniają. Ja uwielbiam jak się marzenia spełniają. Więc takie sobie marzenia i zadania stawiamy, które mogą się spełnić. Współpraca z Jawor-Parkiet się idealnie w to wpisuje. My całe życie po czymś stąpamy. Chodzi o to, żeby stąpać po czymś, co jest piękne, trwałe, miłe i dla oka i w dotyku.

Podchodzicie do tematów partnerstwa selektywnie. Nie nawiązujcie współpracy z każdą możliwą marką. Jakie są Wasze kryteria?

Edyta: Musimy być przekonani. Bez względu na to, czy to jest akcja społeczna czy produkt, jesteśmy świadomymi użytkownikami. Sama prowadzę firmę, która produkuje w Polsce ubrania i biżuterię. To dla mnie ważne kryterium, że firma posiada polski kapitał. Wciąż uważam Polskę za kraj rozwijający się. Dlatego lubię eksponować, że mamy świetne, wysokiej jakości produkty. Wybierając świadomie mówimy: „to, co polskie jest dobre”. Dobrze jest wiedzieć, że przy okazji wspieramy nasz rodzimy biznes.

Gdybyście mieli zdefiniować się patrząc na Wasze role w domu... Konserwatyzm czy liberalizm? Chętnie powielacie domowe tradycje, czy wręcz przeciwnie – buntujecie się przeciwko temu, co wynieśliście z domu? Czy jest coś takiego, co na Was wpłynęło, ukształtowało i teraz chętnie przekazujecie to dzieciom?

Czarek: Takie pojęcie jak konserwatyzm, bardzo mocno przepracowałem. Uważam, że nie ma czegoś takiego. Można stetryczeć, a nie być konserwatystą. Ja nigdy nie chciałem być takim starym tetrykiem, który tylko narzeka, który mówi, że kiedyś to było fajnie, a teraz to jest niedobrze. Ja sobie przypominam, że jak byłem młodym chłopakiem i słuchałem Beatlesów, to starsze panie na osiedlu mówiły: „o te szarpidruty z długimi włosami do fryzjera niech idą”. A teraz Beatlesi są już totalną klasyką. Kiedyś i nasze poglądy będą klasyczne. Oczywiście nie uważam, że wszystko co nowoczesne musi być lepsze od tego co było. My staramy się postępować bardzo rozsądnie i znajdować w tym co było kontynuację czegoś dobrego. Jednak Edytka ze względu na swój wiek znacznie szybciej wdraża nowoczesne rozwiązania, choćby w komunikacji online. To mnie motywuje do otwierania się na nowe. Ona z kolei chętnie korzysta z mojego doświadczenia. I to jest fajne.

Edyta: A ja dużo przenoszę do naszego domu ze swojego rodzinnego domu. Zostałam wychowana w duchu dużej tolerancji do wszystkiego, co jest dookoła. Moja mama zawsze akceptowała odmienność i fakt, że ludzie chcą żyć po swojemu. I ja jakoś w tym wyrosłam, tak bardzo mocno. Jako dziecko potrafiłam się oburzyć różnymi rzeczami, opowiadałam to mojej mamie, a moja mama zawsze mówiła: „niech każdy robi co chce” i teraz to widzę, że to wchłonęłam i też mam taki stosunek do świata.

Od lat funkcjonujecie w show-biznesie, ale na własnych zasadach. Nie uczestniczycie w głównym nurcie. Z premedytacją omijacie mainstream…

Edyta: Tak to prawda, celowo wybieramy to właśnie miejsce. Mam ten komfort, że mogę tu występować w dwóch rolach – żony Cezarego Pazury, też w roli obserwatora. I mam takie spostrzeżenia po tych latach, że w zależności od tego jakie są trendy, to wszyscy za tym idą jak ławica. A my raczej lubimy płynąć z własnym nurtem. Z premedytacją też nie opowiadamy się po żadnej ze stron. Nie znaczy to, że nie mamy własnych poglądów, sympatii i antypatii. Ale nie widzę powodów, by występować w roli eksperta od światopoglądu. Czy musimy się za czymś publicznie opowiadać? Stąd bierze się polaryzacja, która teraz jest widoczna. Jesteśmy wystarczająco podzielonym społeczeństwem.

Czarek: Ja teraz dochodzę do wniosku, że my do życia tak naprawdę potrzebujemy tylko siebie. Nie potrzebujemy, żeby ktoś nam ten świat ustawiał. Sami potrafimy sobie wyciągnąć wnioski i nie mamy instynktu stadnego. Nie potrzebujemy podążać za tłumem. Oczywiście są sytuacje ekstremalne, jak w tej chwili wojna w Ukrainie. Tutaj wiadomo, że każdy staje po stronie dobra i po stronie słabszego. To są sprawy fundamentalne. Ale na co dzień staram się nie generalizować, bo życie mnie nauczyło, że świat nie jest jednoznaczny, czarno-biały. Sam definiuję sobie różne rzeczy, często wyborów dokonując emocjonalnie, prosto. Z Edytką staramy się skupiać na prostych rzeczach, doceniać je i nie szukać dziury w całym. Bardzo szybko się porozumiewamy, bardzo szybko idziemy do przodu, nie zagadujemy tematu. Jak zdecydowaliśmy się już coś zrobić to po prostu realizujemy.

Na co dzień żyjecie z kalendarzem w ręku, poświęcacie dzieciom bardzo dużo czasu. Jak traktujecie swoją strefę prywatną, strefę Czarka i Edyty? Jaki jest Wasz sposób, żeby nie zwariować? Żeby wciąż być uważnym na swoje osobiste potrzeby i wasze nawzajem? 

Edyta: Wszyscy, którzy są przy mnie na Instagramie czy czytają mojego bloga, wiedzą, że nie biorę opinii innych do siebie. Mam twardo udeptaną ziemię pod stopami. Żyjemy w mocno przebodźcowanym świecie, więc staramy się wybierać takie momenty, żeby być sami ze sobą. Gdzieś wyjechać lub znaleźć chwilę tylko dla siebie. Nie odbieram tego jako coś negatywnego czy złego. Bo jeżeli jesteśmy dostępni dla świata i dzieci 365 dni w roku, to 7 czy 10 dni przerwy wszystkim dobrze robi.

Czarek: Myśmy sami sobie zadawali to pytanie, jak to będzie bez dzieci. Bo przez wiele lat cały czas wyjeżdżaliśmy z dziećmi. Musieliśmy do tego dorosnąć. Teraz staramy się czasem wyjechać całkiem sami. Czasem tylko do domu na Warmii, a czasem gdzieś dalej. Oczywiście nie na długo, bo zawsze tęsknimy. Ale ta chwila pozwala nam odsapnąć. A ta przerwa dobrze robi też dzieciom.

Jakby każde z Was miało indywidualnie powiedzieć, co jest dla Was taką przeciwwagą, ucieczką od codziennego zmieszania. Macie taką jedną rzecz?

Czarek: My lubimy jeździć na działkę. Mamy miejsce, gdzie jesteśmy praktycznie w promieniu kilku km sami. Tam cisza aż dzwoni w uszach. Jest piękne jezioro, są pola, lasy i łąki. W naszym domu na Warmii jest chyba jakaś kosmiczna energia. Tam się świetnie śpi i szybko regeneruje. W mieście tego nie ma. To jest nasza taka ucieczka, tam się ewakuujemy z całą rodziną, ostatnio praktycznie co weekend.

Edyta: Ja jestem taka bardzo manualna. Teraz już mam mniej czasu, bo mam swoją firmą, ale gdy zajmowałam się Czarka managementem, to robiłam dużo dekoracji, wianki, rękodzieło… Mnie to bardzo odstresowuje – gdy skupiam się na manualnym zadaniu, na jednej małej rzeczy. Lubię odpoczywać czynnie, coś tworząc.

Czarku – ze względu na swój zawód wcielałeś się w wiele różnych i skrajnych ról. Jakbyś jednak miał wybrać najważniejszą rolę w życiu, nie koniecznie w aktorstwie, to co by to było?

Czarek: Najważniejsza rola to zdecydowanie OJCIEC. To jest rola, do której się dojrzewa. Taki ojciec prawdziwy, taki ojciec który jest z żoną, z matką przez cały okres dojrzewania dziecka w brzuchu. To jest ojciec, który jest przy porodzie, co było dla mnie najwspanialszą przygodą. No i potem ojciec dorastających dzieci, kiedy trzeba być przy dzieciach, trzeba być dla nich opoką, punktem odniesienia. Kiedy nie mogą się na tobie zawieźć. Chciałbym, żeby ta rola mi wyszła najlepiej, bo ja ją cały czas gram.

A zawodowo, która wpłynęła pozytywnie lub negatywnie?

Czarek: Chyba najbardziej pozytywnie wpłynął na mnie „Killer”, bo to był przełomowy film. Był wybrany filmem 25-lecia. Po raz pierwszy komedia została wybrana jako najlepszy film. To był dla mnie duży szok i wyróżnienie. Aktor daje z siebie wszystko do każdej roli, a potem to życie weryfikuje, który film naprawdę się w jego życiu przysłużył, a który nie. Myślę, że „Killer” miał na mnie największy wpływ.

Wymarzona rola?

Czarek: Chciałbym być takim facetem jak John Wick. Facetem, który strzela, dobrze się bije, bo jeszcze takiej roli nie grałem. Grałem: śmiesznych, smutnych, złych, ale takich, co dobrze się biją i są samcami alfa, jeszcze nie grałem. Chciałbym się z tym zmierzyć i to jest czas najwyższy, bo może być za późno za 10 lat.

 

Za koncepcję kreatywną kampanii oraz za działania PR-owe odpowiada agencja Wordsmith PR. Autorem zdjęć i kreacji artystycznej jest fotograf Piotr Ratuszyński. Oprawę graficzną opracowała  RG Design agencja kreatywna we współpracy z Grzegorzem Sadowskim, dyrektorem ds. marketingu i rozwoju sieci sprzedaży Jawor-Parkiet.

Długofalowe działania obejmują komunikację na nośnikach outdoorowych, social media oraz content marketing.